wtorek, 30 lipca 2013

Miłość od pierwszego skalpela, czyli subiektywnie o Ewie

Zasiadłam wygodnie w wiklinowym fotelu. Biorę oddech i czuję aromat zielonej herbaty z jaśminem. Spinam mięśnie brzucha. Uśmiecham się do siebie bo zauważyłam, że od pewnego czasu robie to automatycznie. Zerkam na kubek. Znów piję w Nowym Yorku, mówię do siebie w myślach. Mrużę oczy i czuję na sobie ciepło promieni słonecznych. Zapach jaśminu delikatnie łaskocze moje nozdrza. Odchylam głowę do tyłu i myślę, że tu jest pięknie. Kwiaty i krzewy subtelnie tańcza na wietrze. Ptaki odśpiewują własnie autorską arię. Uśmiecham się szeroko. Wiecie co, życie jest piękne! - chcę wykrzyczeć, zamiast tego jednak szepczę sama do siebie: Możesz więcej niż podpowiada Ci Twój umysł!...


Wspomnień czar 

Dumna jak paw pręże się w fotelu robiąc kolejny łyk herbaty. Za mną kolejny terning. Ile ich było? Przestałam liczyć. Wcześniej, kiedy dwa razy w miesiącu robiłam pospolite ruszenie było co liczyć. Acha w styczniu dwa, w lutym dwa no i w marcu. Nie, nie w marcu zero, w kiwetniu jeden. Tak w wielkim trudzie uzbierałam pięć treningów. W tym trzy wykonane na pół gwizdka. Mój entuzjazm gasł równie szybko jak przychodził. Z miesiąca na miesiąc próbowałam sobie pomóc, ale nie wiedziałam jak. Biegłam, biegłam, pędziłam i nagle okazywało się, że to czarna dziura, z której wyjścia niestety nie ma. Przypuszczam, że wiele z was każdego dnia wpada w taką czarną dziurę i nie potrafi z niej wyjść. Zamiast szukać wyjścia, łapiemy się wyimaginowanych ratowników i tak wmawiamy sobie, że każdy kolejny wafelek czy dzień przed telewizorem to nasz największy sprzymierzeniec. A jeśli nawet uświadomimy sobie, że to iluzja, że to wszystko jest złudzeniem, jesteśmy już tak posklejani karmelową masą z wczorajszego ciasta, że nie potrafimy powiedzieć DOŚĆ

Kiedyś czułam się podobnie... Proces zmian trwał naprawdę długo. Jestem jedną z pierwszych biernie podglądających Ewę. Pamiętam jeszcze jej poprzedni profil i liczbę 500 na fanpage. Wyobrażacie sobie jaka to skrajna głupota, trafić na nią tak dawno, a posłuchać dopiero jakiś czas temu? Sama nie mogę w to uwierzyć. Ewę można kochać lub nienawidzić. Dziesiątki tysięcy ją ubóstwiają i codziennie życzą wszystkiego co najlepsze. Jednak wiele osób nie akceptuje jej, a nawet nie szanuje (choć uważam, że szacunek należy się każdemu człowiekowi, ot, takie podstawowe prawo ;) ). 

Co Ty w sobie masz?

Zastanawiam się jak to jest. Do tej pory dość sceptycznie przyglądałam się szybkowschodzącym gwiazdom polskiej sceny. Z Ewą było inaczej. Dlaczego? No właśnie, dlaczego - zadaję sobie pytanie. Co ma w sobie Ewa Chodakowska, czego do tej pory nie miał nikt w dziedzinie aktywnego trybu życia? Odpowiedź jest prosta dokładnie tak jak przekaz Ewy. Jest szalenie szczera, uczy miłości i akcpetacji do samego siebie. Banał, powiesz. Ale to właśnie jest skała, na której możemy zbudować wszystko czego sobie zapragniemy! Nie chciałabym oceniać osób, który Ewy nie lubią, których drażni. To każdego indywidualna sprawa, jednak ja Ewie jestem przede wszystkim wdzięczna! No i Ewa to gwiazda. Taka na niebie :-)

Od dawien dawna nikt nie zainspirował mnie tak jak ona, choć oczywiście na zmianę mojego nastawienia wpłynęło wiele czynników, wiele osób, wiele publikacji...jednak od Ewy zaczęło się wszystko. Ona pierwsza pokazała mi, ze zmiana jest możliwa, że można pokochać życie, że można odnaleźć swoją pasję. Wydaje mi się, że to ciepła, niepoprawnie szczera osoba, która pragnie żeby ten świat był choć trochę lepszy, żeby ludzie byli choć odrobinę szczęśliwsi, żeby kobiety uwierzyły w siebie i przezwyciężyły swoje ułomności. To piękne! Piękne jest to co robi. Piękne i bardzo mi bliskie! To zadzwiające jak wiele podobieństw potrafięodnaleźć pomimo tylu różnic!

Zapach jaśminu

Sięgam po filiżankę, robię łyk. Jaśmin jest cudowny. A może to ja czuję się tak cudownie, że jaśmin którego niegdyś nie lubiłam wydaje mi się być jakąś niesamowitą częścią mojego życia? Zastanawiam się co oprócz motywacji do zmiany na lepsze daje mi Ewa, od której chyba jestem uzależniona...? Radość, uśmiech, motywację? To też. Jednak wciąż szukam odpowiedniego słowa. Jeszcze jeden łyk. Nadzieję! Wiarę! Dokładnie, ona daje mi nadzieję, że mi się uda i wiarę w powodzenie! Pomimo, że nigdy nie rozmawiałyśmy, o zgrozo, czuję z nią jakąś metafizyczną platoniczną przyjacielską więź. To piękne. 

Wiele osób krytykuje decyzje Ewy, zdjęcia, życie prywatne. A mnie interesują tylko dwa fakty - ćwiczenia, jakiekolwiek by one nie były, znalazłam swoje ulubione i trzymam się ich jak tonący brzytwy, no i duchowość. Bo dla mnie Ewa to coś więcej niż trener. To Człowiek. A paradoksalnie Ludzi w dzisiejszym świecie jest coraz mniej. 

Łezka w oku, pot na czole

Może powinnam powiedzieć coś jeszcze na temat ćwiczeń z Ewą, może was to ciekawić. Chwilka, jeszcze jeden łyk. Zapach jaśminu jest obłędny. Zamykam oczy i myślę czy ja nie byłam przypadkiem kiedyś największą łamagą na zajęciach wychowania fizycznego? Tak, oto ja! Jednak przełamałam się! Pierwszy skalpel był piekłem! Dyszałam i sapałam. Z kuchni przybiegła mama - umierasz? - zapytała. No jasne, pomyślałam, to już koniec! Nogi odmawiały posłuszeństwa, ręce opadały, serce waliło jak szalone a rozum podpowiadał - w drugim pokoju czeka na z Ciebie torcik tiramisu, idź! Nie, nie, nie! Nie poddałam się, a kiedy skończyłam byłam z siebie dumna, niczym olimpijczyk na podium :) Tak to się zaczęło. Zbierałam wszystkie płyty Ewy, jednak każdą odpalałam dopiero po jakimś czasie. 

Pamiętam pierwszego killera. Myślałam, że jak kiedyś spotkam Ewę powiem jej, że jej nie znoszę! Że to
zabójstwo, że killer, że nieludzki. Ale skończyłam. Dałam radę. A turbo? Pot lał się strugami, koszulkę można było wykręcać. Pokochałam. I tak jeden za drugim, dzień po dniu prowadząc wewnętrzne dyskusje zmuszałam się do trenigów. Skupiłam się, postanowiłam i powtarzałam dam radę! Dziś chyba niewiele rzeczy jest mnie w stanie złamać! Nawet szok trening ;-) A do treningów już się nie zmuszam, ja nie potrafię bez nich funkcjonować!

Efekty

Rezultaty po treningach podzieliłabym na dwie kategorię - mentalną i fizyczną. Jesli chodzi o duszę, muszę przyznać, że oprócz tego, że stałam się radosna i pewna siebie, dodatkowo czuję, że jestem silniejsza. Nie denerwuję się tak jak kiedyś, niewiele spraw jest w stanie wyprowazić mnie z równowagi. Przestałam przejmować się pracą, nie martwię się już o to co będzie za rok, nie rozmyślam nad tym co mi się nie udało w przeszłości, czerpię radość i energię z dnia dzisiejszego. Pokochałam życie, pokochałam siebie i zaakceptowałam siebie taką jaka jestem w danej chwili. 

Fizycznie na pewno zmienia się moje ciało. Gubię centymetry, tłuszczyk wymieniam na mięśnie. Mam więcej enrgii, moja kondycja zdecydowanie się polepszyła. Bez zadyszki wchodzę na ostatnie piętro w pracy i w zasadzie to mogę i góry przenosić.

Ale zapewniam was, że te rezultaty przyniesie wam każda aktywność fizyczna jaką pokochacie. Nie pouczam was, nie mówię, że koniecznie musicie ćwiczyć z Ewą, ale sprawdziłam i mogę wam polecić jej treningi i jej profil na fb, który zarazi was pozytywnym myśleniem. Jednak grunt to odnaleźć w życiu coś co sprawia wam przyjemność, jeśli są to inne ćwiczenia z zupełnie inną osobą, mówię ok! Tylko ruszcie się, pokochajcie życie i uwierzcie, że impossible is nothing! 


---
wszystkie zdjęcia pochodzą z fb Ewy: https://www.facebook.com/chodakowskaewa?fref=ts

4 komentarze:

  1. Podpisuję się obiema rekami pod tym co napisałaś czuje dokładnie to samo do Ewki. A jaki jest twój ulubiony zestaw ćwiczeń bo mi najbardziej przypasowal sped effect z Tomkiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również lubię spped effect z Tomkiem, jednak póki co "męczę" na zmianę turbo i skalpel I i II. Szczerze polecam :))

      Usuń
  2. Po kilku próbach będzie Ci szło jak z płatka ;)) Ja również na początku zgrzytałam zębami, po pierwszym treningu myślałam, że już niegdy więcej nie będę w stanie się ruszyć, a teraz ćwiczę codziennie! :)) Jeśli chodzi o profil Ewy i komentarze to nie mam pojęcia co jest grane, ja nie mam z tym problemu, choć trafiłam kiedyś na czyjś profil o tematyce fitness na którym również nie mogłam nic zdziałać :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak efekty? Czy wszystko idzie po Twojej myśli?:) Wciąż trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń